13 Jun
Test: BMW M2 Competition


BMW M2 Competition




Bardzo długo czekałem na możliwość jazdy testowej wersją Competition i tak już świetnego "zwykłego" M2. Poprzednia wersja mogła pochwalić się typowym dla BMW doskonałym wyważeniem nadwozia, które skutkowało ogromną frajdą z jazdy. Jedyną rzeczą, która odbiegała charakterem od reszty samochodu był silnik. Jednostka o oznaczeniu N55b30 znalazła zastosowanie w X4M40i, a wcześniejsze jej ewolucje w M235i, M135i, serii 7, X6 czy X5. Nietrudno zatem zgadnąć, że nie był to prawdziwie sportowy motor zasługujący na umieszczenie w aucie z logo M.



BMW poprawiło swój błąd w wersji Competition przeszczepiając serce znane z aktualnego M3/M4, które nosi typowe dla sportowych silników BMW oznaczenie "S". Zastosowano silnik S55, który ma praktycznie analogiczne gabaryty, jednak kompletnie inną charakterystykę. Choć 370 KM w pierwszym M2 to niemało, po zmianie silnika auto legitymuje się mocą 410 KM i 550 Nm. Rezultat? Doskonały. M2 zachowało równe stosunkowi 50:50 wyważenie, ale teraz wymaga o wiele więcej uwagi. Przy każdym użyciu gazu teleportuje nadwozie do przodu lub w bok. Samochód żyje pełnią życia, dając przy tym w pełni się kontrolować. Jest to idealne auto dla kierowców, którzy preferują czerpanie przyjemności z aktywnego prowadzenia i balansowania w zakrętach na granicy przyczepności. 



Auto, które prowadziłem wyposażone było w skrzynię dwusprzęgłową DKG, która kosztuje 20 000 zł i odbiera strategiczny w komunikacji z silnikiem element - pedał sprzęgła. Chodź automat działa wzorowo, to w tego typu aucie sportowym jest to w mojej opinii faux paus. Tym razem to skrzynia najbardziej przeszkadzała w czerpaniu maksimum przyjemności z jazdy.



A propos prowadzenia, już od pierwszych pokonanych metrów daje znać o sobie bardzo mocno spięty układ napędowy z dyferencjałem o ograniczonym poślizgu. Auto otrzymało w końcu doskonały silnik o liniowej charakterystyce - ewidentnie brakujące ogniwo w basic'owym M2. Pomimo użycia dwóch turbin kręci się z ochotą do ogranicznika oddając swoją ogromną moc coraz mocniej wraz ze wzrostem obrotów.



Reakcja na wciśnięcie czy odpuszczenie gazu jest natychmiastowa. Dzięki temu auto potrafi zareagować narowiście co jest niewątpliwym plusem w trakcie jazdy. Pozwala to w pełni kontrolować zachowanie samochodu w każdej sytuacji.
Kolejnym elementem świadczącym o sportowym charakterze są zastosowane seryjnie opony, które nie "kleją" bez odpowiedniej temperatury. Dzięki zwiększonej mocy nie ma problemu z ich rozgrzaniem, jednak trzeba pamiętać, że zaraz po ruszeniu auto potrafi zaskoczyć. W trakcie przyspieszania M2 jest totalnym przeciwieństwem testowanego przeze mnie ostatnio Audi RS5. W Audi wskazujemy kierunek, auto zostaje wystrzelone w horyzont i... to tyle. M2 wymaga ciągłej pracy, kontrowania kierownicą i pracowania gazem. Inaczej skończysz w rowie lub na innej drogowej przeszkodzie. Emka szybko uczy pokory i daje niesamowitą frajdę z siłowania się z jej mocą. Narowisty charakter zawdzięcza również swoim wymiarom. Choć wydaje się niewielkie, to w rzeczywistości jest wielkości M3 generacji e46, a nawet szersze! 


Dźwięk silnika dzięki nowym normom Unii Europejskiej  jest zdecydowanie zbyt przytłumiony. Wielka puszka nieestetycznie wystaje spod tylnego zderzaka i błaga by zastąpić ją zestawem Akrapovica z aktywnymi klapami.

Reasumując, M2 Competition skradło moje serce jako prawdziwy, oldschool'owy i niebezpieczny samochód sportowy z krwi i kości. W dobie wszechobecnych napędów 4x4, launch control i drift mode'ów, to auto zdziwi niejednego "świetnego kierowcę" i da mu do zrozumienia gdzie znajduje się jego rzeczywiste miejsce w szeregu.


Zakup M2 Competition to promocja i najlepiej zainwestowane 300 000 zł na samochód sportowy w tym segmencie.

M2 Competition niczego nie udaje, czerpie z wyścigowych tradycji marki i jest świetne!


#PersonalAutomotiveAdvisor #BMW #M2competition #M2#BMWMotorsport BMW Polska